KONIN 3D

Qnin to takie miasto, które UWIELBIA technologię 3D. Jednym z dowodów na poparcie tej tezy jest kino, które powstaje przy C.H. „Galeria nad Jeziorem”. Ono będzie miało taką technologię, która zapewni możliwość oglądania filmów w trzech wymiarach dzięki specjalnym okularom. Ze szczególnym zamiłowaniem do technologii możemy się jednak spotkać również w wielu innych punktach miasta. Na najzwyklejszych drogach. Tak! Chodzi mi o DZIURY.


Zjechałem windą (jedną z tych, które nie są jeszcze w tym mieście popsute) i wkroczyłem na ten zajebiście nowoczesny i wygodny Świat – Qnin 2017. Opowiem Wam, jak to jest patrzeć na to wszystko i wiedzieć, że nic się nie zmieni, a ciepła woda w kranie to za mało.
Konin od zawsze był „moim” miastem. Tu się urodziłem i wychowałem – choć na różnych osiedlach. Najpierw było KO5. Nie zagrzałem tam jednak miejsca zbyt długo. Może to i lepiej, bo tu, gdzie mieszkam od tamtej pory, czyli na „ZATORZEWIE„, wiele rzeczy jest dla takiego ZMOTORYZOWANEGO typka jak ja nieco bardziej dostępne. Właśnie – NIECO. Luksusów tu nie ma, mimo położenia niemal w samym centrum tego siedemdziesięciotysięcznika. Tak… to miasto ma tylko nieco ponad 70 tysięcy mieszkańców. A MA BYĆ JESZCZE GORZEJ. Grozi nam zjazd nawet do nieco powyżej 40 tysięcy. A przecież MIAŁO BYĆ 150 tysięcy! Z takim zamysłem wyburzono niegdyś piękny, klasyczny koniński dworzec i zastąpiono go blaszanym BYLE CZYM. PONOĆ ma to się niedługo zmienić. MA BYĆ pięknie. MA BYĆ nowocześnie. Dlaczego z takim naciskiem piszę „MA BYĆ”? Bo ja, proszę Państwa, nie uwierzę, póki nie zobaczę. Bo już wiele razy MIAŁO BYĆ. Że o gigantycznym projekcie z zadaszeniem dosłownie WSZYSTKIEGO WOKÓŁ już nie wspomnę. Teraz podobno nie będzie aż tak futurystycznie, ale MAJĄ BYĆ zadaszone perony, a nawet przesmyk z dworca na perony. PRZEPRASZAM. SPOMIĘDZY DWORCA I GALERII NA PERONY. Bo nie tylko, że nowy dworzec, którego budowa MA SIĘ ROZPOCZĄĆ w pierwszym kwartale przyszłego roku, ma być PODWÓJNY, a nawet POTRÓJNY bo nie tylko dla PKP, ale i dla PKS oraz MZK.
Wracając do tego, czego w tym mieście NIENAWIDZĘ najbardziej, czyli do DZIUR – w QNINIE jest ich jeszcze całkiem sporo. I to pomimo faktu, że SPÓŁDZIELNIE starają się jednak jako tako dbać o swoje tereny, a MIASTO CO PEWIEN CZAS pochyla się jednak nad tym problemem i stara się załatać jakąś dziurę to tu, to tam, to jednak wyraźnie nie nadąża z rozwiązywaniem tego problemu w skali całego miasta.
Osoba, która do poruszania się nie używa kończyn, a jedynie kółek (ewentualnie jednego i drugiego jednocześnie) lub innego typu podparcia, nie ma w tym mieście lekko. Absurdalnie wykonane przejścia dla pieszych (nawet w samym centrum miasta), brak przycisków na niektórych sygnalizatorach (żeby to wszędzie te sygnalizatory w ogóle BYŁY tam, gdzie są potrzebne!), dziury na progach przejść dla pieszych, krzywe i dziurawe chodniki, które miejscami rozchodzą się tak „pięknie”, że za moment pomiędzy płytami, które „już za chwileczkę, już za momencik” obchodzić będą jubileusz 50-lecia będzie można swobodnie puszczać resorki, robić zdjęcia z nieco oddalonej perspektywy i chwalić się, że w QNINIE powstały nowe tunele… Wiem, to był okropny żart, ale jak tu nie żartować z tematu, do którego poważnie nie podchodzą ci, którzy są za taki stan rzeczy ODPOWIEDZIALNI? Albo ci, którzy jednak już wiedzą, że TAK BYĆ NIE MOŻE, nie mają wystarczającej siły przebicia. Trzeba biegać z petycjami i błagać o podpisy OBYWATELI, a potem ładnie te podpisy zanosić do WŁADZ. Demokrację w końcu mamy, a co!
Z dziurami w naszym mieście problemy mają nie tylko osoby z niepełnosprawnościami, ale także te, które wcale niepełnosprawne WCIĄŻ nie są. Dlaczego podkreśliłem słowo WCIĄŻ? Cóż, poruszając się po dziurawych ścieżkach trzeba przygotować się na KAŻDĄ ewentualność… Na NIEPEŁNOSPRAWNOŚĆ też. Poruszanie się po tym mieście bywa prawdziwym sportem ekstremalnym.
I teraz tak. Obywatele – widząc, że WŁADZA średnio radzi sobie z tymi problemami – usiłują wziąć sprawy we własne ręce. Składają wnioski do QNIŃSKIEGO BUDŻETU OBYWATELSKIEGO o wymianę a to tego, a to tamtego chodnika. Z jednej strony cieszyć się należy, że mamy w tym mieście ludzi, którzy myślą nie tylko o BUDKACH DLA JEŻYKÓW, TĘŻNIACH lub innego typu małostkach, ale też o bezpieczeństwie swoich sąsiadów i innych QNINIAN. Z drugiej strony to chyba nie jest normalne, żeby KTOŚ POCZUŁ SIĘ ODPOWIEDZIALNY ZA TEREN, KTÓRYM NAWET NIE ADMINISTRUJE, bo ci, którzy faktycznie są za dany teren odpowiedzialni (przynajmniej FORMALNIE), nie potrafią (tak twierdzą) znaleźć środków na zrobienie z danym tematem porządku.
Ja rozumiem, że BUDŻET MIEJSKI wydawany jest na coś więcej, niż tylko na zatykanie dziur, natomiast nie uważam także, aby było to argumentem, który ma przemawiać za ZANIEDBYWANIEM tak poważnej sprawy, jak BEZPIECZEŃSTWO OBYWATELI. Tak, Szanowni Państwo. Sytuacji w tym względzie nie zmieni malowanie elewacji bloków wysokich, bloków normalnych i budynków publicznych…